bullet journal,
Daily Task Tracker,
diy planner,
DT Nats,
jak planować
MIESZAJ I ŁĄCZ, CZYLI O BULLET JOURNALU W PLANNERZE
18:00
Systemów
planowania jest wiele – niektóre są mniej lub bardziej do siebie podobne. Jedne
są bardziej skomplikowane, inne mniej.
Jednak każdy ma coś co go wyróżnia i czyni niepowtarzalnym a jednocześnie mniej
lub bardziej nas do siebie przekonuje. Co roku każdy z nas stoi przed tym samym
wyborem, a mianowicie jaki system powinniśmy wybrać aby był dla nas jak
najbardziej efektowny i przynosił jak najlepsze rezultaty ułatwiając nam życie
na co dzień. Niejednokrotnie jest to problematyczne, gdyż czasami podobają nam
się różne elementy z zupełnie różnych systemów co sprawia, że wybór staje się
jeszcze trudniejszy.
Czy
pomyśleliście jednak kiedyś co gdyby takie dwa systemy połączyć? Wziąć samą esencję
tego co nam się podoba i uznajemy za przydatne i stworzyć z tego jedną spójną
całość, która dla nas stanie się systemem idealnym. Dzisiaj chciałabym poruszyć
właśnie tą kwestię – mieszania i łączenia. Bo przecież kto nam zabroni? Nikt
nie używa naszego organizera oprócz nas. To nasz planner i obowiązują w nim
nasze zasady a stosowanie się do sztywnych reguł nakreślonych przez kogoś
innego ogranicza nie tylko nas, ale i naszą kreatywność. Dlatego też
postanowiłam przedstawić Wam jak do mojego plannera zaadaptowałam kilka
elementów, które spodobały mi się w coraz bardziej popularnym systemie planowania jakim jest bullet
journal.
Pierwszą
rzeczą, która urzekła mnie w tym systemie jest tzw. habit tracker, który
pozwala w łatwy i przejrzysty sposób zapanować nam nad rzeczami które
chcielibyśmy na bieżąco śledzić, ale za bardzo nie wiemy w jaki sposób. W moim
standardowym wkładzie kalendarzowym nigdy nie próbowałam kontrolować takich
banalnych czynności jak np. wstawienie posta na Instagram czy też kontrolowanie,
w które dni udało mi się wytrwać bez zjedzenia ani grama słodyczy ale mam
wrażenie, że szukanie takich informacji w tej formie byłoby dla mnie dosyć
uciążliwe. I tu właśnie z pomocą przychodzi habit tracker, który można sobie
albo narysować np. na idealnie nadającym się do tego celu wkładzie kropkowym,
albo w opcji dla leniuchów po prostu wydrukować i bez problemu wpiąć w dowolnym
miejscu w plannerze. W ten sposób wszystkie małe rzeczy, które nam umykają a jednak - jak sama z biegiem czasu zauważyłam
są czasami bardzo istotne i pomocne - mogą być w jednym miejscu. Nie
wspominając już o tym, że z miesiąca na miesiąc będziemy chcieli zakolorowywać
coraz więcej pól dzięki czemu nasza produktywność wzrośnie co tylko pomoże w
byciu systematycznym do czego przecież wszyscy dążymy.
Kolejną
rzeczą, którą bardzo chciałam mieć w swoim plannerze są wszelakiego typu listy,
zwane też niekiedy przez entuzjastów bullet journala kolekcjami. Jestem typem,
który uwielbia spisywać swoje pomysły więc jest to rozwiązanie idealne dla
mnie. Kolejną rzeczą z tym związaną jest to, że mam (a w zasadzie mamy – ja i
mój narzeczony) problem z zapamiętaniem tytułów filmów, które chcielibyśmy
zobaczyć. Nieraz przy szukaniu jakiegoś filmu otworzymy kilka tytułów, które byłyby
dla nas interesujące z czego później wybieramy jeden a reszta potencjalnych
kandydatów do oglądnięcia przepada w momencie gdy przypadkiem zamkniemy
przeglądarkę. Dlatego lista z filmami do zobaczenia w moim plannerze jest
niezbędna – po pierwsze, wreszcie mamy konkretne miejsce do zapisywania
tytułów, a po drugie oszczędzamy czas przy wyborze filmu przy kolejnej okazji
gdyż nie musimy już przekopywać całego internetu (a nam zazwyczaj zajmuje to
mnóstwo czasu, nie wspominając o tym, że jakoś nie umiemy się dogadać co do
gatunku).
Każdy kto
działa w social mediach wie, że statystyki to rzecz szalenie istotna i jedynie
regularne śledzenie ich może pomóc w rozwoju własnego wizerunku i kanału
przekazu informacji. U mnie jest podobnie – stwierdziłam, że dobrym pomysłem
będzie monitorowanie ruchu oraz ilości obserwatorów na swoich stronach. W tym
celu postanowiłam, że co miesiąc będę zapisywać te dane aby zobaczyć jak na
przestrzeni roku rozwinęły się moje strony. Dzięki temu będę też mogła
wyciągnąć wnioski co zrobiłam dobrze, a co być może mogło pójść lepiej.
Jeśli jesteśmy
już w temacie kontrolowania rozwoju, dla wszelakiego typu rękodzielników dobrym
pomysłem będzie kontrolowanie ilości wykonanych lub sprzedanych w danym
miesiącu rzeczy. Ja również postanowiłam w ramach eksperymentu przetestować taki
system co pozwoli mi zobaczyć pewne zależności, np. ile prac jestem w stanie
wykonać w danym okresie lub co cieszy się największą popularnością.
***
Bullet journal
jest systemem, który mimo tego, że daje mnóstwo możliwości personalizacji, nie
jest dla wszystkich, gdyż sam koncept niektórym osobom może wydać się bardzo
skomplikowany i czasochłonny. Wyciągając jednak z tego systemu elementy, które
są ciekawe, nowatorskie i nadają świeżości Waszemu dobrze już działającemu
systemowi, możecie być pewni, że planowanie będzie sprawiać jeszcze większą
frajdę niż dotychczas.
2 komentarze
Świetnie. Od dawna zakochałam się w kropeczkach i prowadzę bujo w Waszym plannerze. Okazało się to dla mnie rewelacyjnym rozwiązaniem ;)
OdpowiedzUsuńhttps://melodiapasji.wordpress.com/
Nadal korzystasz z tych notatników? Bo zastanawiam się nad zakupem do planowania swoich zakupów podczas budowania domu. Będę w nim zapisywał zakupy, które zrobiłem np. w https://www.interblue.pl
OdpowiedzUsuń